Relacja z roweroowej wycieczki do Kampinosu
Stały bywalec każdej wycieczki rowerowej, Leo Łuczak, pisze tak:
"Rowerowoo czyli eskapady z Piotrem"
Piotra Kamińskiego z Komorowa prześladuje mania. Piotr za wszelką cenę chce wyrwać jak najwięcej ludzi z gnuśnego marazmu tzn z foteli przed telewizorem, komputerem czy konsolą. Ludzi w wieku dojrzałym i całkiem podeszłym, a także ludzi z drugiego końca sztafety pokoleń czyli młódź szkolną czy nawet przedszkolną. I to mu się udaje, głównie dlatego, że jako narzędzie i katalizator tego ruchu wybrał sobie najbardziej genialny wynalazek wszech czasów czyli rower.
Trwa trzeci rok organizowanych przez Piotra cyklicznych wypraw pod hasłem Rowerowoo. Podobno na pierwszej wycieczce do podliczenia uczestników wystarczyło mu palców u rąk. Potem było już tylko lepiej. W poprzedniej wycieczce do Zagrody Ojrzanów wzięło już udział 35 osób kręcących pedałami plus kilkoro maluszków w fotelikach. Te trasy liczące sobie 30-40 kilometrów bez trudu pokonuje kilku chłopców nie mających jeszcze ukończonych 7 lat bo wycieczka zaplanowana jest w tempie relaksowym, by każdy jej podołał. Trasy w Puszczy Kampinoskiej zaczynają się od Roztoki lub Kampinosu, do których to miejsc dojeżdżamy samochodami z rowerami na bagażnikach, a część rowerów dowozi większym samochodem Maciek. Minionej jesieni celem jednej z wypraw był wojenny cmentarz i Muzeum w Palmirach.
Przy tak licznych grupach poruszających się częściowo po drogach publicznych niezbędne okazało się podzielenie uczestników na dwa mniejsze peletony, które spotykają się w interesujących miejscach, gdzie Piotr pokrótce zapoznaje nas z ich historią i różnymi ciekawostkami. Aspekt edukacyjny jest poważnym walorem tych wypraw. Nie bez znaczenia jest także ich strona integracyjna. Nie znam w okolicy drugiej takiej inicjatywy, gdzie regularnie spotykają się zaprzyjaźnieni sąsiedzi by spędzić wspólnie na rowerach cały dzień. Przykładem integracji na poziomie rodziny jest udział grup o rozpiętości wiekowej od 4-letniego wnuczka Stasia (wiezionego w foteliku przez mamę), aż po dziadka Marka, który wcale nie jest najstarszym uczestnikiem wyprawy.. Przyznajmy się, że rzadko znajdujemy czas na aktywne spędzenie dnia z całą rodziną. „Aktywne” grillowanie się nie liczy bo to nie ten rodzaj „sportu”.
Miniona sobota to po raz kolejny Puszcza Kampinoska, tym razem jej część zachodnia. Jechaliśmy przez obszary wysiedlone z mieszkańców pod Kampinoski Park Narodowy. Piotr opowiedział przy okazji o historii tego terenu i jego dawnych mieszkańcach, osadnikach zwanych Olendrami. Przez wieki prowadzili tu oni gospodarkę w ścisłej więzi z naturą, w rytmie wyznaczanym przez kalendarz przyrody. Widzieliśmy resztki puszczańskich zabudowań, a ciekawostką były zachowane piwniczne ziemianki będące zimowymi siedliskami objętych ochroną nietoperzy. Krótki postój zrobiliśmy na moście nad Kanałem Łasica, a nieco dłuższy w Bromierzyku na polance u stóp kapliczki będącej faktycznie miniaturowym kościółkiem o niezwykle ciekawej historii. Znacznie dłuższy biwak urządziliśmy sobie w połowie naszej 40-kilometrowej trasy, na leśnym stanowisku za wsią Cisowo.
Humory były znakomite a frekwencja niezła choć mogła być lepsza. Być może niektórych potencjalnych uczestników odstraszyła dość kiepska prognoza pogody, która na szczęście się nie sprawdziła. Na starcie wydawało nam się, że będzie całkiem marnie, ale część uczestników dołączyła do nas już w Kampinosie i w sumie na trasę wyruszyło 20 osób. Mieliśmy gości z dalekich antypodów bo pojechała z nami para przybyszów aż z Australii.
Za dwa tygodnie Piotr poprowadzi trzydniowy weekendowy wypad znów do Puszczy, tym razem Białowieskiej. Czeka nas integracyjny pobyt w miejscowości Sioło Budy, a tam ognisko, miejscowy grajek, spacery z przewodnikiem, wyprawa rowerami o świcie na spotkanie z żubrami i wiele innych atrakcji. Miejsca? Wszystkie zajęte, a jest na liście aż 47 osób. Na przyszłość proponuję śledzić poczynania inicjatywy Rowerowoo bo nie jest to grupa zamknięta i na każdej imprezie chętni są mile widziani. Dodam, że Piotr Kamiński w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego, ale wszystko wskazuje, że nie będzie to kolidować z jego pasją zarażania ludzi aktywnością. Trzeba bowiem wiedzieć, że oprócz letnich akcji rowerowych Piotr zimą organizuje biegi na nartach a ostatnio miałem okazję dzięki jego kolejnej inicjatywie znaleźć się na polu golfowym i tam poczynić pierwsze kroki w tej dyscyplinie zdawałoby się niedostępnej dla szarego człowieka, za jakiego się mam.
Cieszę się, kiedy mam okazję napisać o czymś fajnym, Szkoda, że tych okazji do radości nie ma w okolicy zbyt wiele. Tym bardziej doceńmy te, które są.
Zdjęcia i więcej informacji jak zwykle na stronie: